Były już we wpisie lutowe Wigry w Starym Folwarku, więc dziś pora na lutowe Wigry na Słupiu. Po raz kolejny tej zimy odwiedziłem zatokę Słupiańską i jak niemal zawsze – warto było. Tym razem dopisały słońce i chmury. Mogłem spędzić tam trochę czasu szukając tych samych kadrów co zawsze, ale jak zwykle innych od wcześniejszych. Od dawna twierdzę, że niemal każdy wschód słońca nad Wigrami jest inny – pomijając te całkowicie pochmurne.
To już jest nudne, te ciągłe narzekanie na pogodę. Ale to prawda, że zimę mamy równie kiepską jak kiepskie było lato i jesień. Trudno, cóż począć? Trzeba sobie radzić. Gdy najdzie nas ochota na fotografowanie można zająć się makro (tak jak ja w dwóch poprzednich wpisach). A gdy trafi się krótki moment, że słońce pokaże się na horyzoncie, to trzeba wykorzystać ten fakt i szybko ruszyć w plener. Taką chwilę wykorzystałem w lutym zaglądając do Starego Folwarku w poszukiwaniu wschodu słońca. Był krótki, i prawdę mówiąc przed wschodem było nawet ciekawiej niż po wschodzie. Ale i tak byłem zadowolony, że widziałem słońce ;)
Dziś kilka kadrów ze styczniowego objazdu wokół Wigier i spaceru po lesie.
Wprawdzie na drzewach i polach więcej było tego poranka szronu niż śniegu, ale dzięki temu już zrobił się zimowy klimat.
Mamy już luty, a na blogu raptem 3 tegoroczne wpisy. Wstyd ;) Choć na usprawiedliwienie dodać trzeba, że nowych zdjęć mało, więc motywacja do nowych wpisów mała. A na posiłkowanie się szufladą też trzeba mieć zacięcie, którego ostatnio też nie mam.
I choć mamy już luty to Wigry nie zdążyły jeszcze zamarznąć, a już topnieją. Taką mamy zimę w tym roku. Większość się cieszy, mi trochę brakuje prawdziwie zimowych krajobrazów.
Dwa tygodnie temu mieliśmy jeszcze trochę zimowych krajobrazów z racji zalegającego na Suwalszczyźnie śniegu. Nie mogliśmy więc przegapić z chłopakami okazji do zrobienia kilku zimowych kadrów. Problemem okazał się tylko słabszy niż liczyliśmy wschód słońca. Ale jak zwykle, warto było wstać przed świtem i ruszyć w plener, zwłaszcza zimowy. Odwiedziliśmy Słupie i objechaliśmy Wigry dookoła.
A w bonusie łania we mgle… Bo i mgłę z jeleniami znaleźliśmy tego poranka.
Niestety w gęstej mgle ciężko jest zrobić dobre zdjęcia zwierzynie. Dlatego kadr tylko jeden, najlepszy z kilku.
Memłanie w Turtulu było na moim blogu już kilkukrotnie. Nic dziwnego, bo zawsze chętnie przy turtulskim młynie rozstawiam się ze statywem.
Podobnie było w niedzielę, gdy wybraliśmy się z Waldkiem na poszukiwanie ładnego wschodu słońca. Niestety wszystko popsuła gęsta mgła, która zaległa nad Suwalszczyzną. Sprawdziliśmy zarówno Wigry jak i Suwalski Park Krajobrazowy, wszędzie wisiał „tuman”. Postanowiliśmy zrobić w związku z tym mały patrol w poszukiwaniu zwierzyny, co było niezłym pomysłem, bo spotkaliśmy łosia. A później z braku światła wylądowaliśmy w Turtulu. Do „memłanek” słońce nie było niezbędne (choć nie obrazilibyśmy się gdyby przyświecało), więc mogliśmy bez przeszkód spędzić grubo ponad godzinę na szukaniu kadrów wśród wód Czarnej Hańczy na turtulskim młynie.
W bonusie wersja czarno-biała oraz wspomniany łoś…
Ostatnie komentarze