Podczas długiego sierpniowego weekendu odwiedziliśmy z najlepszą z żon (i z Jej inicjatywy) województwo świętokrzyskie. Zwiedziliśmy kilka najbardziej znanych miejsc w regionie, odnowiliśmy dawną znajomość z pewną Kielczanką i ogólnie bardzo fajnie spędziliśmy kilka dni. Pogoda była zmienna – od 36 stopni, gdy dotarliśmy do Kielce po 14 stopni w deszczu, gdy zwiedzaliśmy wschodnią część województwa dwa dni później. I właśnie taka kiepska pogoda towarzyszyła nam podczas wizyty w Sandomierzu i Ujeździe. Dopiero po wizycie w Ćmielowie zobaczyliśmy słońce wracając do Kielce. Ale i tak warto było pospacerować w tym deszczu po Sandomierzu i zamku Krzyżtopór. Wpis z zamkiem będzie w przyszłości, a dziś kilka kadrów z Sandomierza.
Bardzo ładną mają tam starówkę, choć bardzo małą. Zaprawdę powiadam Wam, Bóg jeden wie jakim sposobem praktycznie co tydzień tam kogoś mordują, a „kataniorz” na rowerze rozwiązuje kryminalną zagadkę ;) Sądząc po ilości odcinków i budynków w centrum Sandomierza, to w każdym z tych budynków w ciągu kilku ostatnich lat musiało dojść do przestępstwa co najmniej dwukrotnie ;) Tak czy owak jeśli ktoś będzie miał możliwość zajrzenia na starówkę w Sandomierzu to polecam – urokliwa, a gdy nie pada deszcz na pewno robi jeszcze lepsze wrażenie ;)
Brama Opatowska
Linoskoczek
Widok ze szczytu Bramy Opatowskiej – niestety z uwagi na pogodę nic szczególnego.
Miałem już dawno je wywołać, dopiero „facebuk” mi przypomniał o tych zdjęciach. Chyba jeszcze sporo mam takich zaplanowanych do wywołania i pokazania, które nadal zalegają za dysku. Cóż począć, skoro sukcesywnie dochodzą nowe to nie ma czasu na te zaległe… ;) Turtul, lipiec 2015.
Któryś z poranków z początku lipca w Bartnym Dole nad Wigrami. Nic tego poranka nie urwało, ale skoro odwiedziłem już Wigry zanim ruszyłem szukać zwierzyny to wrzucam, powiedzmy, że poglądowo ;) Trochę memłania też było, skoro czekałem aż coś ciekawszego pojawi się na niebie.
W tym roku chyba tylko raz udało mi się trafić na fajny poranek mgiełkowy w SPK-u. Wiosna i lato w tym roku jakoś nie miały jak dotąd ochoty rozpieszczać nas „klasykami”. W związku z tym, co mnie wcale nie smuci za bardzo, częściej zaglądam nad Wigry. Fakt, że ciągle są to te same miejsca i kadry, zmienia się tylko światło i układ chmur. Ale nawet ta rutyna mi nie przeszkadza, zawsze chętnie zaglądam do Bartnego Dołu, na Piaski, czy do Starego Folwarku. Ten ostatni ma tę zaletę, że wychodzą tam zarówno wschody jak i zachody słońca.
W środę i czwartek o wschodzie zaglądałem do Bartnego Dołu, ale pogoda nie była rewelacyjna, brakowało „tego czegoś”. W piątek prognozy też były niepewne, ale postanowiłem znów pojechać nad Wigry. Tylko tym razem odpuściłem sobie Barty Dół i pojechałem do Starego Folwarku. Widziałem co dzieje się na niebie, i choć kusiło fotografowanie pod słońce, to jednak uznałem, że tego poranka ciekawiej będzie z chmurami fotografowanymi „ze słońcem”. I miałem rację, że odpuściłem sobie Bartny, Stary Folwark mnie nie zawiódł. Wyszło kolorowo, soczyście, tak jak lubię ostatnio. Po prostu klasyczny letni wschód słońca nad Wigrami. A potem zanim pojechałem odwiedzić „jeleniowe przedszkole” objechałem Wigry zaglądając po drodze nad Dowcień. Nadmiar cukru jest szkodliwy, ale może jakoś to strawicie te słodkie kadry ;)
Najpierw zajrzałem na pomosty przy Muzeum Wigier…
…i uznałem, że w PTTK-u będzie ciekawiej ;)
Ale nie byłbym sobą, gdybym na koniec znów nie zajrzał do przystani…
Nad Dowcieniem cisza i spokój…
Na Piaskach też było ciekawie, pastelowo, choć kolory już zanikały.
Przedwczoraj odebrałem poczciwe D700 z serwisu. Panowie z serwisu PROTON w Suwałkach spisali się bardzo dobrze, choć musieli się przy tym aparacie namęczyć. Bo trzeba uczciwie przyznać, że ten aparat u mnie lekko nie ma i swoje przeszedł. Wychodzę z założenia, że aparat ma robić zdjęcia, a nie wyglądać ;) A że przez te kilka lat różnych pomysłów fotograficznych miałem wiele, więc wiele musiał dać z siebie również aparat. Na szczęście działa znów jak należy, migawka też jeszcze żyje, mogę realizować swoje pomysły nadal.
Chcąc przetestować aparat po odebraniu z serwisu umówiłem się z Waldkiem i Noką przedwczoraj na popołudniowy wyjazd w plener. Objechaliśmy Wigry, zajrzeliśmy do ulubionych miejsc, sprawdziliśmy też jedno nowe. Niestety podoba przed zachodem zaczęła się poprawiać (bo chmury prawie zniknęły), przez co sam zachód był patelniowy i nie fotografowaliśmy go. Przed zachodem zajrzeliśmy do Rosochatego Rogu i stamtąd właśnie 3 kadry pokazuję poniżej. A w bonusie spotkana sarna i młody lisek.
Ostatnie komentarze