Kategorie

zima

Skoro w poprzednim wpisie była zbieranina saren z szuflady to wypada zrobić też wpis z lisami.
To będzie też zbieranina, a konkretnie dwa lisy z szuflady.
Było ich wprawdzie więcej, ale nie ma sensu pokazywać zdjęć słabszych jakościowo.
A część z lisów była po prostu zbyt daleko, w nieciekawych pozach, itd.
Zatem tylko dwa…

Pierwszego spotkałem… z zaskoczenia :)
Nieopodal pewnej żwirowni wypatrzyłem lisa. Próbowałem go podejść, ale uciekł.
Nie żałowałem zbytnio, bo jak się okazało, gdy uciekał, był zarażony świerzbem, przez co ogon miał kompletnie bez sierści.
Zakląłem jednak pod nosem i już miałem zarządzić odwrót, gdy nagle zza hałdy piachu wychylił się lisi łeb.
Odruchowe przyłożenie aparatu do oka, jeden strzał i lisa już nie było.
Na szczęście ten jeden kadr okazał się ostry, to ten poniżej.

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Ale nie oddalił się za daleko. Postanowił ulokować się na pobliskiej hałdzie piachu, stał na niej jak lew na sawannie ;)
Niestety za daleko, by zrobić mu fajne zdjęcia, ale za długo tam nie postał.
Po jakichś dwóch minutach wyczuła go wataha miejscowych psów i postanowiły go przepędzić stamtąd.
Gdy zbiegł z hałdy i zaczął biec w moją stronę kierując się do lasu pomyślałem, że mam jeszcze szansę na zdjęcia z nim.
Autofokus dał radę biorąc pod uwagę, że lis był dość daleko, biegł szybko i było stosunkowo mało światła, więc trochę za długi czas migawki.
Kilka zdjęć wyszło ostrych, 4 pokazuję poniżej.

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017
Drugi był chyba głuchy… ;)
Wypatrzyliśmy go z Noką jadąc autem, zatrzymaliśmy się nieopodal – nawet nas nie zauważył.
Polował na ulubione myszy.
Zaczęliśmy go podchodzić, rozmawiać między sobą czekając aż podejdzie do nas – zero reakcji lisa, chyba był głuchy ;)
Zauważył nas dopiero, gdy chcieliśmy „na bezczela” go podejść wygodnie drogą, wtedy uciekł.

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Zebrało się w szufladzie trochę kadrów z sarnami zrobionych podczas kilku zimowych wypadów w plenery Suwalszczyzny.
Niestety bez światła, nie zawsze tak blisko jak bym chciał. Ale dokumentacyjnie kilka mogę pokazać ;)

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Pewnego razu obserwowałem z jaką niepewnością dwie sarny przechodziły obok polującego lisa.
Lis obserwował sarny, a sarny co chwile przystając obserwowały lisa. Ostatecznie obyło się bez żadnej konfrontacji i sarny przeszły.
Ten kadr będzie dobrym łącznikiem do kolejnego wpisu – z lisami, bo tych też mam kilka w szufladzie ;)

Suwalszczyzna - zima 2016/2017

Uprzejmie donoszę, iż wszystkie niżej pokazane łosie spotkałem podczas jednego spaceru w sarnowym lesie podczas ostatniego weekendu :)

Najpierw spotkałem matkę z młodymi, wracali do lasu z nocnej wycieczki.

Okolice sarnowego lasu - styczeń 2017

Okolice sarnowego lasu - styczeń 2017

A później podczas spaceru po lesie spotkałem byka, możliwe, że był ojcem widzianej wcześniej dwójki.
Staliśmy dość długo naprzeciw siebie i przyglądaliśmy się sobie.
Pozwolił mi nawet trochę do siebie podejść i zrobić sporo zdjęć.

Sarnowy las - styczeń 2017
Pozował nawet tyłem, widać chciał pokazać wszystkie swoje wdzięki ;)

Sarnowy las - styczeń 2017
Po kilku minutach znudził się i odmaszerował w ostępy…

Sarnowy las - styczeń 2017
Ja poszedłem dalej kierując się w stronę auta. Ale kątem oka zobaczyłem cień w gęstym lesie…
Na zdjęciu wygląda 100 razy wyraźniej, ale na żywo w lesie musiałem się chwile przyglądać gęstwinie, by stwierdzić, że obserwuje mnie łoś.

Sarnowy las - styczeń 2017

Gdy próbowałem go podejść to okazało się, że były tam dwa łosie (bo dwa zauważyłem, gdy zaczęły przede mną uciekać).
Ale tak naprawdę były 3 – to zdaje się widziana wcześniej trójka – klępa z łoszakami.
Nie pozwoliły mi podejść zbyt blisko, stały między drzewami i chwilę później uciekły.
Muszę przyznać, że to był całkiem łosiowy dzień ;)

Sarnowy las - styczeń 2017

Sarnowy las - styczeń 2017

Noka z Waldkiem nie mogli się w plener wybrać, ja miałem trochę czasu rano, więc postanowiłem wybrać się sam.
Pojechałem w miejsce, gdzie ostatnio w Noką spotkaliśmy jelenie. Na miejscu ich nie było, ale postanowiłem poczekać.
Opłaciło się i wcale moja cierpliwość nie została wystawiona na próbę – zjawiły się po jakichś 10 minutach.
Czekałem na nie w samochodzie słuchając radia – tak to ja mogę na zwierzynę czekać ;)
Pojawiały się pojedynczo, szły jeden za drugim w sporych odstępach. W końcu zbiły się w grupę.
Nie wiem czy to część poprzednio widzianej chmary (tamtych było dużo więcej) czy inna chmara.
Sfotografowałem je stojące pod drzewami, a potem podjechałem kawałek dalej, licząc na to, że przejdą drogę, bo szły w jej kierunku.
I tym razem szczęście mi dopisało, po kilku minutach oczekiwania zaczęły przechodzić przez drogę.
Mogłem wyjść z samochodu i je fotografować. Później jeszcze kilka kadrów za drogą i mogłem wracać.
One poszły w las, a ja po niecałej godzinie wracałem stamtąd zadowolony, nawet pomimo braku światła.

Styczeń 2017 - otulina Wigierskiego Parku Narodowego

Styczeń 2017 - otulina Wigierskiego Parku Narodowego

Styczeń 2017 - otulina Wigierskiego Parku Narodowego

Styczeń 2017 - otulina Wigierskiego Parku Narodowego

Styczeń 2017 - otulina Wigierskiego Parku Narodowego

Styczeń 2017 - otulina Wigierskiego Parku Narodowego

Styczeń 2017 - otulina Wigierskiego Parku Narodowego

Styczeń 2017 - otulina Wigierskiego Parku Narodowego

Styczeń 2017 - otulina Wigierskiego Parku Narodowego

Styczeń 2017 - otulina Wigierskiego Parku Narodowego

Prawie dwa tygodnie temu wybraliśmy się w sobotę z Noką nad Wigry.
Waldek nie mógł pojechać z nami, więc mógł wyspać się w cieple, natomiast my ruszyliśmy w plener przed świtem,choć termometr w samochodzie dobijał do minus 20 stopni, a lodowaty wiatr mocno smagał nam twarze.
Nie zraziliśmy się tym jednak, i widząc na niebie „patelnię” uznaliśmy, że Wigry będą odpowiedniejszym
miejscem na powitanie słońca niż Suwalski Park Krajobrazowy.
Pojechaliśmy do Starego Folwarku, ale uznaliśmy, że fajnych kadrów bez chmur na niebie tam nie zrobimy.
Szybka decyzja – idziemy na mostek (między Starym Folwarkiem a Cimochowizną).
Decyzja okazała się słuszna, choć trudna w wykonaniu – w pewnym momencie szliśmy po kolana
w śniegu  – dosłownie, a do niskich gości przecież się nie zaliczamy. Do tego ten wiatr…
Ale już na mostku, gdy słońce zaczęło się wychylać nad horyzontem, wiedzieliśmy, że zrobiliśmy dobrze.
Kilka kadrów i zapada decyzja – idziemy dalej, do Cimochowizny.
Gdy tam docieramy słońce jest już trochę nad horyzontem, ale to nawet lepiej – Wigry parują i zamarzają jednocześnie.
Przy łódkach spotykamy trzech dżentelmenów – dwóch Sudawców – Huberta i Miłosza oraz Wojciecha Misiukiewicza.
Im też nie straszny mróz i wiedzą doskonale, że im trudniejsze warunki, tym ciekawiej i kadry lepsze.
Zresztą ich relację z tego poranka możecie zobaczyć na ich blogu.
Ostatecznie lądujemy zwyczajowo koło ulubionego pomostu i dość długo eksplorujemy jego okolice.
Oczywiście do momentu, gdy pada bateria w aparacie Noki i wtedy wiedzieliśmy, że czas się zbierać.
Oczywiście, pieszo do Starego Folwarku, oczywiście, po kolana w śniegu momentami… ;)
Ale warto było… ;)

Leszczewek - jezioro Wigry - 06.01.2017

Cimochowizna - jezioro Wigry - 06.01.2017

Cimochowizna - jezioro Wigry - 06.01.2017

Cimochowizna - jezioro Wigry - 06.01.2017

Cimochowizna - jezioro Wigry - 06.01.2017

Cimochowizna - jezioro Wigry - 06.01.2017

Cimochowizna - jezioro Wigry - 06.01.2017

Cimochowizna - jezioro Wigry - 06.01.2017

Cimochowizna - jezioro Wigry - 06.01.2017

Cimochowizna - jezioro Wigry - 06.01.2017
Jako bonus robi dziś ten kadr…

Cimochowizna - jezioro Wigry - 06.01.2017

Backstage też się znalazł…
Cóż, dla fajnego kadru można i przy -20 stopniach poleżeć na śniegu ;)
Foto: Noka.

Cimochowizna - 06.01.2017

Archiwum wpisów