Uzbierało się kilka kadrów z ogólnie pojętą fauną, inną niż zwyczajowo przeze mnie fotografowane z upodobaniem jelenie. Chyba więc trzeba je wrzucić do jednego wspólnego wpisu. Powstały na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy, wcześniejsze może jeszcze kiedyś pokażę. Uzbierały się głównie kadry z sarnami, ale nie tylko. Tylko lisa jakoś mi ostatnio przed obiektywem brakuje, nie wiedzieć czemu ostatnio rzadko widuję rudzielce.
W tym roku pogoda nie rozpieszczała nas porannymi mgłami latem. Teraz mamy ich w nadmiarze, ale gdy wyjeżdżałem w plener latem przed wschodem to ciężko było mgły uświadczyć. Na szczęście znam miejsca, gdzie często o poranku snują się mgły, nawet w takie suche lato jak tegoroczne. A takie poranne mgły to szansa na sfotografowanie promieni słonecznych świecących przez gałęzie drzew. Lubię ten efekt i w tym roku fotografowałem go wielokrotnie. Nie inaczej było pewnego poranka pod koniec lipca.
I bonus z tamtego mglistego poranka…
Od dawna chciałem spotkać, a najlepiej spotkać i sfotografować jednocześnie, watahę wilków lub przynajmniej jednego wilka.
I dziś mi się w końcu udało, w końcu wilka spotkałem i nawet udało mi się zrobić mu zdjęcie.
Spotkanie było oczywiście niespodziewane i przypadkowe, w miejscu, w którym raczej bym się wilka nie spodziewał.
Ale spotkałem go tam gdzie teoretycznie miałem spore szanse, czyli na terenie Wigierskiego Parku Narodowego.
Szkoda, że zdjęcie nie jest w jakimś ładnym świetle, że nie cała sylwetka, itd., ale naprawdę to już wyszukiwanie problemów na siłę.
Cieszę się, że wreszcie się udało i mam nadzieję, że to nie moje ostatnie kadry z wilkiem w roli głównej.
Jako bonus zdjęcia dzisiejszych saren, żeby chociaż w tym wpisie wilk nie był samotny ;)
Błotniak stawowy, o ile nie pomyliłem się przy jego identyfikacji ;)
Dziś taki wpis-kompilacja, czyli składanka kadrów z kilku wyjazdów w plener (konkretnie to trzech w sumie, czyli znowu nie tak wielu). Tak się złożyło, że sarny mi dopisały w ostatnim czasie i trochę tych kadrów z nimi zrobiłem. Najciekawsze i najprzyjemniejsze było spotkanie z dwoma koźlątkami, które wypatrzyłem przez sporą gęstwinę i nie chcąc ich płoszyć przez te zielska musiałem je fotografować. Później maluchy dołączyły do rodziców i razem z matką i kozłem oddaliły się. Ale inne spotkania z sarnami też były przyjemne i często zaskakujące, ponieważ czasami to ja czekałem, aż wejdą mi w kadr, a czasami to one mnie zaskakiwały swoją obecnością przed obiektywem.
Koźlątka najpierw bawiły się ze sobą…
…i nawet odgłos migawki aparatu je zaciekawił, ale nie spłoszył. :)
Potem dokazywały na łące, aż postanowiły przejść kolejne zarośla.
Jak się okazało, aby dołączyć do rodziców, którzy kilka chwil później pojawili się wraz z młodymi na powrót na „mojej” łące.
Dumny z potomstwa kozioł zjawił się pierwszy i zlustrował teren.
Dopiero później na łąkę weszła sarna razem z młodymi. Chwilę porozglądały się po łące i oddaliły się ode mnie.
Dumny ojciec także się oddalił.
Kilka saren pojedynczych.
Kolejna mama z młodymi. W tym roku jakoś mam szczęście takie sarny z potomstwem widywać częściej niż w poprzednich latach.
Mimo, że sarna postanowiła oddalić się ode mnie, to koźlątka bez strachu stały jeszcze chwilę przyglądając mi się.
W bonusie kawaler na wydaniu ;)
Druga cześć niedzielnego poranka sprzed tygodnia. Po wschodzie słońca w Starym Folwarku postanowiliśmy zajrzeć w kilka miejsc z nadzieją na spotkanie jakiejś fauny. Szału raczej nie było, ale kilka zwierzaków spotkaliśmy.
Młode żurawie rosną jak na drożdżach…
…podobnie jak młode jelenie.
Ostatnie komentarze