Od dawna chciałem spotkać, a najlepiej spotkać i sfotografować jednocześnie, watahę wilków lub przynajmniej jednego wilka.
I dziś mi się w końcu udało, w końcu wilka spotkałem i nawet udało mi się zrobić mu zdjęcie.
Spotkanie było oczywiście niespodziewane i przypadkowe, w miejscu, w którym raczej bym się wilka nie spodziewał.
Ale spotkałem go tam gdzie teoretycznie miałem spore szanse, czyli na terenie Wigierskiego Parku Narodowego.
Szkoda, że zdjęcie nie jest w jakimś ładnym świetle, że nie cała sylwetka, itd., ale naprawdę to już wyszukiwanie problemów na siłę.
Cieszę się, że wreszcie się udało i mam nadzieję, że to nie moje ostatnie kadry z wilkiem w roli głównej.
Jako bonus zdjęcia dzisiejszych saren, żeby chociaż w tym wpisie wilk nie był samotny ;)
Błotniak stawowy, o ile nie pomyliłem się przy jego identyfikacji ;)
Praktycznie ponad połowę niedzieli spędziłem w plenerze z aparatem.
Najpierw wschód słońca na Słupiu, a później chodzenie z Noką po lasach WPN-u w poszukiwaniu zwierzyny.
Myśleliśmy, że już nie spotkamy żadnej konkretnej (nie liczę lisa w oddali – to ten z bonusa).
Jednak udało się,w zasadzie przypadkiem, w okolicy Krusznika.
Zobaczyliśmy je stojące w lesie, choć to one nas obserwowały i kontrolowały sytuację, nawet gdy zaczęliśmy je podchodzić.
Wycofały się na bezpieczną odległość, a gdy uznały, że jesteśmy już zbyt blisko uciekły w las „gęsiego”.
To było miłe spotkanie, trzeba się będzie za nimi częściej rozglądać ;)
I mały bonus z małym lisem – naprawdę był daleko.
Ostatnie komentarze