Niedawno kolega Andrzej, znakomity towarzysz moich obu wypraw do Czarnobyla, podesłał mi link do swoich zdjęć z tegorocznej, zimowej wyprawy do Strefy.
Obejrzałem je z wielkim zainteresowaniem i wspominałem miejsca, które znam.
Zmobilizowało mnie to, abym dorzucił swoje kolejne zdjęcia z mego drugiego wyjazdu do Strefy w maju ubiegłego roku.
Tym razem będzie to internat Technikum zawodowego nr 8 przy ul. Łazariewa.
Eksplorowaliśmy go razem z Andrzejem i doktorem Rabińskim.
W budynku tym zakwaterowani byli likwidatorzy awarii 4. reaktora, ale nie ci, którzy pracowali przy reaktorze, ale ci, którzy akcją kierowali.
Budynek jest dość mocno zrujnowany, jak wiele w Prypeci, ale bezpiecznie dało się po nim chodzić.
Dla większości „stalkerów” nie ma w nim nic ciekawego, ale nas zainteresował. Ciekawą fotograficznie rzeczą były też różne zacieki i grzyby na ścianach i podłogach.
Być może kiedyś zrobię osobny wpis tylko z takimi kadrami, ale na razie zwiedzanie „ogólne”.
Zdjęcia trochę mniejsze niż zwykle, by nie zapychać serwera, ale za to trochę ich więcej niż zwykle.
Zaległy kwietniowy poranek z Waldkiem.
Kilka dni po wizycie w Bryzglu i oglądaniu łabędzi w zimowej szacie wybraliśmy się na wschód słońca na Słupie.
Kiedyś może dorzucę zdjęcia z tego wschodu, ale najpierw trochę fauny z tego poranka.
Najpierw spotkaliśmy tego samotnego dzika na hałdach żwirowni w Sobolewie.
Szukał smakołyków pod zmarzniętą trawą lub… wracał po nocy pełnej uciech od jakiejś loszki ;)
…potem biegł równo z nami szczytem hałdy…
…żeby ostatecznie wrócić do lasu…
Wracając ze Słupia spotkaliśmy małe stadko saren na czele z tym koziołkiem…
Stały kilkanaście metrów od drogi i nie w głowie im była ucieczka, mogliśmy podziwiać je i focić do woli :)
Po kilku minutach sarnom znudziło się pozowanie nam do zdjęć, więc się spokojnie oddaliły, a my jadąc z stronę Krzywego w Sobolewie spotkaliśmy tego szaraka.
Wcześniej w lesie obserwowaliśmy desantujące się przez drogę stado dzików, ale nic ładnego ze zdjęć im zrobionych nie wyszło ;)
17 kwietnia można by oczekiwać nawet na Suwalszczyźnie, teoretycznym mitycznym biegunie zimna, oznak wiosny i ożywienia w przyrodzie.
Ale jak widać na załączonych obrazkach tego dnia (i jeszcze przez sporo następnych) wiosny nie sposób było uświadczyć.
Z przerażeniem i zdziwieniem obserwowaliśmy z Waldkiem w Bryzglu wędkarzy chodzących po kruchym już jednak i nasiąkniętym jak gąbka lodzie.
A najbardziej żal nam było łabędzi… lecz one zdawały się nie być szczególnie przerażone taką wiosną, choć z widoczną nadzieją w oczach spoglądały w stronę słońca ;)
Na jakąś godzinkę przed zachodem słońca wybraliśmy się wczoraj z Waldkiem w stronę espeku.
Teoretycznie wciąż liczyliśmy na sfotografowanie księżyca w pełni, ale znów się nam nie udało.
Powodów do rozpaczy jednak nie mieliśmy, w Gulbieniszkach zastaliśmy ciekawe chmury i zatrzymaliśmy się tam na dłuższą chwilę.
Sam zachód oglądaliśmy przy wiatrakach w Wiżajnach.
Wczoraj uskutecznialiśmy głównie HDR-y, co widać na załączonych obrazkach.
Tak, wiem, przedwczoraj zrobiłem taki sam kadr ;)
I mały bonus…
Pewne kwietniowe popołudnie, które spędziłem z Waldkiem na wizycie w Starej Hańczy i na głazowisku w Rutce.
Zaczęło się miłym spotkaniem z pewnym jakże od dawna przez nas wypatrywanym zwierzem ;)
Stał (a chyba raczej stała) po drugiej stronie zrębu (szkoda, że tak daleko, brakło mm w obiektywie) i przyglądał się robotnikom leśnym.
Popołudnie na przemian ze słońcem i chmurami… Stara Hańcza.
W szerszej wersji wyglądało to tak…
W końcu wylądowaliśmy na głazowisku Rutka – Szeszupka i postanowiliśmy tam poczekać na to, co przyniesie zachód.
Ostatecznie zachód przyniósł ciekawe dramatyczne chmury.
Ostatnie komentarze