Anca, bo tak na jezioro Hańcza mówiło się w domu moich dziadków. Tak mówi się na Hańczę w suwalskiej gwarze.
Wybraliśmy się tam z Waldkiem na koniec naszego sobotniego patrolu po Suwalszczyźnie. Mieliśmy nadzieję na jakiś spektakularny zachód słońca, przecież po niebie przewalały się dramatyczne chmury. Niestety o zachodzie chmury złagodniały, wiatr wcale nie ucichł, a deszcz przypomniał o sobie. Na „grysoniowe” kadry nie było szans, ale od czego jest fotograficzna improwizacja? Wyciągnąłem statyw, filtr szary i memłałem chyba przez godzinę. Wyszło nawet ciekawiej niż sądziłem, że wyjdzie. Efekty zamieszczam poniżej.
Pewne kwietniowe popołudnie, które spędziłem z Waldkiem na wizycie w Starej Hańczy i na głazowisku w Rutce.
Zaczęło się miłym spotkaniem z pewnym jakże od dawna przez nas wypatrywanym zwierzem ;)
Stał (a chyba raczej stała) po drugiej stronie zrębu (szkoda, że tak daleko, brakło mm w obiektywie) i przyglądał się robotnikom leśnym.
Popołudnie na przemian ze słońcem i chmurami… Stara Hańcza.
W szerszej wersji wyglądało to tak…
W końcu wylądowaliśmy na głazowisku Rutka – Szeszupka i postanowiliśmy tam poczekać na to, co przyniesie zachód.
Ostatecznie zachód przyniósł ciekawe dramatyczne chmury.
Nieźle dziś wiało… zimno, wietrznie, nieprzyjemnie.
Nie lubię takiej jesieni. Zwłaszcza gdy wiatr zwiewa z drzew liście zanim zdążą zrobić się pięknie kolorowe…
Już prawie 3 tygodnie nie byłem w plenerze… czas był to nadrobić, choć wciąż jestem przeziębiony.
Dzień rozpoczęty od wizyty nad Wigrami przed pracą…
…a po pracy wycieczka wokół SPK-u…
Gdyby w weekend dopisała pogoda… zobaczymy :)
Dziś już mam wprawdzie urlop, ale wschód słońca odpuściłem – pogoda się wczoraj rypła, i po wczorajszej burzy nie liczyłem na ładny poranek.
Za oknem widzę jednak słoneczko, dzień zapowiada się ładnie, więc wybiorę się pewnie z IRenką w plener, a jakże ;)
W takim razie wrzucam jeszcze kilka kadrów z soboty, zanim przywiozę nowe.
…w niedzielne popołudnie, 23 maja, goniony przez nieuchronny poniedziałkowy poranek….
Na początek 4 zdjęcia. Jezioro Hańcza przy Górze Leszczynowej (za tę nazwę głowy obciąć nie dam) przed zachodem słońca. Reszta jak zwykle później.
Update kolorów pozbawiony.
Panorama
[Not a valid template]
Ostatnie komentarze