Wprawdzie weekend upłynął mi i Noce pod znakiem jeleni, i kolega nawet sobie przyzwoicie je pofocił w sobotę (mi niestety nie poszło tak dobrze), to nie spodziewałem się, że dwa dni później również i mi bór podarzy. Korzystając z „patelniowej” pogody postanowiłem wstać trochę wcześniej i przed pracą wybrać się w kilka znajomych miejsc, gdzie spotykałem zwierzynę. Najbardziej miałem nadzieję spotkać jelenie byki i to mi się dziś udało. Było wprawdzie przed wschodem, więc ISO musiałem ustawić wysokie, ale jednocześnie udało mi się chmarę podejść dość blisko. Bliżej niż liczyłem, co bardzo mnie ucieszyło i pozwoliło zrobić trochę kadrów. Większość byków, tych najstarszych, zrzuciła już poroże, ale jeszcze 3 byki swoje bycze atrybuty zachowały. Natomiast stare byki już hodują swoje scypuły, w których wyglądają dość dziwnie trzeba przyznać, jakby nosiły fikuśne czapki ;) Za to za kilka miesięcy znów będą mogły pochwalić się potężnym orężem na głowach…
Gomuła, czyli byk po zrzuceniu poroża.
Na blogu zrobiły mi się spore zaległości we wpisach, więc może pora wziąć się za ich nadrabianie. Przenosiny na nowy serwer dawno skończone, więc nie ma już wymówek dla blogowego lenistwa. Nowych kadrów trochę jest, więc może kilka wpisów uda się zrobić ;)
Zacznę od lutowego wschodu słońca nad Wigrami. Tego poranka Waldek nie mógł dołączyć do mnie i Noki, i pewnie żałuje, bo to był jeden z ładniejszych wschodów jakie widziałem nad Wigrami. Można powiedzieć, że był „sztosowy” ;) Spektakl na niebie odbywał się przed wschodem i trwał dosłownie 10 minut. Mieliśmy więc szczęście, że nie dotarliśmy tam kwadrans później, bo tak ciekawych kadrów byśmy nie zrobili. Dla ciekawskich – kolory nie podkręcane, na żywo były chyba nawet bardziej soczyste. Serio.
Kolejny zapomniany na dysku katalog, z kolejnym sierpniowym porankiem, gdzieś na Suwalszczyźnie…
W tym roku pogoda nie rozpieszczała nas porannymi mgłami latem. Teraz mamy ich w nadmiarze, ale gdy wyjeżdżałem w plener latem przed wschodem to ciężko było mgły uświadczyć. Na szczęście znam miejsca, gdzie często o poranku snują się mgły, nawet w takie suche lato jak tegoroczne. A takie poranne mgły to szansa na sfotografowanie promieni słonecznych świecących przez gałęzie drzew. Lubię ten efekt i w tym roku fotografowałem go wielokrotnie. Nie inaczej było pewnego poranka pod koniec lipca.
I bonus z tamtego mglistego poranka…
Zaplątał mi się w folderze wigierski wschód sierpniowy. Szybki wypad przed pracą, ale warto było wstać. Chmury i światło zmieniały się dość szybko, dzięki temu udało mi się zrobić kilka „grysoniowych” kadrów. Niestety słońce nie miało tego poranka parcia na szkło, bo nie chciało obficiej wychylić się zza chmur.
Ostatnie komentarze