Przy okazji porannego włóczenia się w okolicach Udziejka.
Cmentarz Ewangelicki XIX w. w Łopuchowie
Zapowiadało się źle od początku, bo padało o 3 rano. Ale zaryzykowaliśmy z Noką i pojechaliśmy w plener. W SPK-u nie padało, ale ładnego wschodu też nie było. Przed wschodem słońca nawet nie wyglądało to źle, jednak ostatecznie wschodu jako takiego nie widzieliśmy, było byle jak. Gdy słońce wyszło wreszcie zza chmur było już wysoko, nieciekawie. Żadnych fajnych zdjęć nie przywiozłem, nie jestem z nich zadowolony. Nawet nie powinienem ich tutaj wrzucać, robię to bardziej poglądowo.
I tak się zastanawiam, czy to tylko nieciekawy poranek mi się trafił, czy może to już zmęczenie materiału… Okaże się w najbliższym czasie.
Może zachód dziś będzie ładniej się zapowiadał, to wybiorę się znów za miasto.
I coś w formie bonusu – trochę fauny.
Sezon rowerowy rozpoczęty, więc w ramach porządkowania i archiwizacji szuflady wypada pokazać coś a propos.
Zatem Amsterdam – maj 2008.
Kolejna zachęta dla Maxcieja, żeby skusić go na wyjazd ;)
Z pozdrowieniami dla Zipsquadu ;)
I bonus – nawet z Amsterdamu jest ornitologiczny ;)
Czyszczenia szuflady ciąg dalszy, zanim pojawią się nowe zdjęcia (mam nadzieję wkrótce). Tym razem głęboka szuflada.
Strasznie chce mi się nad morze, więc wrzucam… góry ;) Wypad na Słowację do gorących źródeł w długi majowy weekend 2008. Fajnie spędzony czas i bardzo miłe wspomnienia.
Kilka zdjęć w galerii Podróże już jest, dorzucam kilka następnych – na początek z podróży do Liptovskyego Mikulasa.
Z pozdrowieniami dla Kingi ;)
Klasztor Kamedułów na Bielanach w Krakowie
I Taterki nasze cudne
A tak wyglądała podróż od obwodnicy Krakowa do Rabki – od tego czasu wiem co znaczy podróż „zakopianką” ;) Stoi się :)
Sezon rowerowy rozpoczęty. Nie mam płuc płetwonurka ;)) dlatego tylko 25 kilometrów przejechane, co i tak jest niezłym wynikiem jak na moje płuca, noszące ślady nadmiernej eksploatacji ;) Uwielbiam, gdy targam rower na górę, a w lodówce czeka na mnie zimne piwo ;D
A propos, gdyby ktoś reflektował na wspólne wypady rowerowe, to niech da znać ;)
W ramach odpoczynku po przejażdżce, z zimnym piwem w dłoni, jeszcze kilka kadrów ze Słupia z 4 kwietnia. To będą ostatnie Wigry w zimowej szacie w tym roku, chyba, że zima przyjdzie wcześnie, a ja jej doczekam ;)
I bonus ornitologiczny – żurawie w okolicach Sobolewa.
Ostatnie komentarze