Sezon rowerowy rozpoczęty. Nie mam płuc płetwonurka ;)) dlatego tylko 25 kilometrów przejechane, co i tak jest niezłym wynikiem jak na moje płuca, noszące ślady nadmiernej eksploatacji ;) Uwielbiam, gdy targam rower na górę, a w lodówce czeka na mnie zimne piwo ;D
A propos, gdyby ktoś reflektował na wspólne wypady rowerowe, to niech da znać ;)
W ramach odpoczynku po przejażdżce, z zimnym piwem w dłoni, jeszcze kilka kadrów ze Słupia z 4 kwietnia. To będą ostatnie Wigry w zimowej szacie w tym roku, chyba, że zima przyjdzie wcześnie, a ja jej doczekam ;)
I bonus ornitologiczny – żurawie w okolicach Sobolewa.
Reflektuję na wyprawy rowerowe od przyszłego tygodnia żeby Cię odciągnąć od tych Wigier, brzózek i łódeczek :) (mam fajne miejscówki do badania)
Bonusik extra – marzy mi się bliskie spotkanie z nimi
Z Wigrami, brzozą i łódką, ogólnie mówiąc Słupiem, mam już dzięki Bogu spokój. Więcej nie będzie, „to se ne wrati” ;). Te wrzuciłem, bo szkoda mi było nie pokazać ładnego wschodu słońca.
Zatem umówieni jesteśmy na rower w tygodniu, zdzwonimy się. Piękne żerujące stado żurawi, przy drodze, widziałem wracając z Kwidzyna, tylko zdjęć brak :( Odbijemy sobie za tydzień ;)