Mam kolejną okazję do chwalenia się, a co!? :)
Jakiś czas temu zostałem poproszony o udostępnienie „paru” moich zdjęć do wydawanego przez Powiat Suwalski nowego albumu promocyjnego.
Zgodziłem się oczywiście i ostatecznie po wielkim trudzie wydawniczym album ukazał się drukiem.
Okazało się, że nawet w ostatniej chwili zmienił się lekko projekt i niektóre moje zdjęcia z niego wypadły, ale ostatecznie 28 z nich można obejrzeć w albumie.
Dostałem go wprawdzie niemal tydzień temu, praktycznie w drodze do Wielkopolski, ale dopiero dziś mam czas się nim pochwalić.
Wraz z albumem czekało też na mnie podziękowanie od wicestarosty ;)
Albumu nie będzie chyba można kupić, będzie materiałem promocyjnym Starostwa, więc może kiedyś w Wasze ręce wpadnie w formie drukowanej.
Do tego czasu chętnych do jego obejrzenia zapraszam do siebie, ale jest też inna opcja: TUTAJ można go obejrzeć i pobrać w wersji elektronicznej w formacie pdf.
Takie wydarzenie zdarza się nawet 2 razy w roku, ale w innych częściach świata.
W Polsce było kilka lat temu, zaś następne będzie dopiero za kilka lat.
Szkoda więc byłoby nie sfotografować zaćmienia słońca.
Zrobiłem więc sobie wczoraj małą przerwę od pracy i fotografowałem to dziwo :)
Całe szczęście miałem ze sobą również filtr ND, dzięki temu cokolwiek rozsądnego udało mi się sfotografować.
Bez filtra ND wyglądałoby to tak (pełny kadr):
Na szczęście filtr uratował sprawę, bo już brakowało parametrów aparatowi i obiektywowi :)
Parametry: f/40 – około, bo przesłona zablokowana manualnie, nie mam pewności czy do końca skali. F/40 to max w obiektywie i tyle mniej więcej było.
Czas: 1/13000 sekundy – przy tym kadrze w maksymalnej fazie zaćmienia wystarczyło, bo było mniej światła, we wcześniejszych i późniejszych fazach używałem 1/16000 – więcej aparat już nie pozwalał, choć i tak używał w tym przypadku migawki elektronicznej.
Ogniskowa 1620 mm w przeliczeniu na pełną klatkę.
ISO: 100.
I mała „panorama” z zestawieniem poszczególnych faz:
A jako bonus, a może raczej ciekawostka, samolot avacs, który krążył wczoraj nad Suwałkami co najmniej 2 razy.
Ustrzeliłem go niejako w międzyczasie, ale aparat był ustawiony pod fotografowanie słońca, więc jedyne co mogłem zrobić to podbić ISO i wydłużyć czas (mechanicznie zablokowana przysłona wymagała za dużo zachodu, by ustawiać ją do focenia samolotu). Dlatego jakość zdjęcia tragiczna, duży crop, ale jako ciekawostkę pokazuję.
I znów rok minął? Nawet nie wiem kiedy… jak my wszyscy zresztą, im jesteśmy starsi, tym częściej narzekamy, że czas płynie coraz szybciej.
Czasami ciężko jest za tym płynącym czasem nadążyć, a czasami świadomie odpuszczamy i zwalniamy, zdając sobie sprawę, że nie damy rady dotrzymać mu kroku.
Stąd może odpuszczanie sobie mniej ważnych spraw, a czasami nawet lenistwo, bo warto zająć się czymś przyjemnym niż tracić czas na głupoty, które i tak w życiu nie mają większego znaczenia.
Skoro minął rok, to może trzeba go podsumować tu na blogu, ten 2014…
Zatem korzystając ze statystyk stwierdzam, że mój blog w 2014 roku wyświetlono około 16 tysięcy razy przez ponad 7 tysięcy osób. Najpopularniejszą podstroną była Tapeciarnia, drugi co do popularności był wpis ze zdjęciami z bazy rakiet atomowych w Pierwomajsku na Ukrainie (to prawdopodobnie w związku z tym co się w tym roku na Ukrainie dzieje – przy okazji: Putin chuj!). Natomiast dopiero trzecie miejsce w popularności zajęła podstrona z galerią ze zdjęciami Suwalszczyzny.
Najwięcej odwiedzających adresów IP pochodziło oczywiście z Polski, ale zaraz potem były Niemcy i Wielka Brytania.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku więcej czasu poświęcę fotografii, zamiast zegarkom, i dzięki temu będę miał okazję zrobić więcej wpisów i pokazać Wam więcej zdjęć niż w tym roku.
Korzystając z okazji chciałbym życzyć wszystkim zdrowia przede wszystkim, a te zaczyna dokuczać z wiekiem, pięknego światła fotografującym i szczęścia oraz pomyślności każdemu, bo też są w życiu niezbędne! Wszystkiego dobrego i do siego roku!
A poniżej dwa dzisiejsze kadry zrobione specjalnie z okazji Sylwestra :)
Ostatnią sobotę spędziliśmy na pieczeniu świątecznych pierników, aby miały czas na zmięknięcie i nabranie szlachetnego pierniczego smaku ;)
Czytam ostatnio pewną książkę, która przypomniała mi o innej – Małym Księciu.
Stąd pewnie inspiracja i takie zabawy przy kompie w jesiennie wieczory.
Ostatnie komentarze