Pierwszy dzień listopada rozpoczęliśmy z Waldkiem od obejrzenia wschodu słońca w Żubronajciach (lub Żubronajciu, jak mawiają ich/jego mieszkańcy).
Kolejną razą wrzucę zdjęcia z samego wschodu, ale na teraz udało mi się wywołać kadry z dalszej części poranka.
Po wschodzie światło trochę siadło, ale zamiast pojechać prosto na śniadanie postanowiliśmy dotrzeć tam ciut okrężną drogą.
I tym sposobem wylądowaliśmy w Puńsku i jego okolicach. Włócząc się po różnych okolicznych drogach dwa razy wylądowaliśmy na polsko-litewskiej granicy.
A tytuł wpisu wziął się stąd, że sami mieszkańcy pochodzący z tych terenów tak o nich mówią. I choć to straszne zadupie to trzeba przyznać, że ładne… ;)
Na szczęście światło też co jakiś czas się pojawiało, dzięki temu mogliśmy zrobić kilka jesiennych kadrów.
„Noł flaszas” – tak mówiła mi wczoraj pani pilnująca katedry w Wilnie :)
Dzień spędzony w upale na chodzeniu po swoich śladach w stolicy Litwy – jak zwykle było fajnie :)
Narazie tylko jeden kadr, bo nie ma więcej czasu – trzeba pojechać nad Wigry ochłodzić się po wczorajszych upałach ;)
Kiedyś dorzucę z jeden lub dwa wpisy z wycieczki.
Wczorajszy popołudniowy plenerek. Odkrywając nowe miejscówki zapędziliśmy się aż na granicę z Litwą.
Jest plan, by następnym razem ją przekroczyć i poszukać tam miejscówek fotograficznych :)
Bo tereny trzeba przyznać urokliwe.
Uzupełnienie zdjęć z ostatniej wizyty w Druskiennikach na Litwie – 14.05.2011.
Tylko tym razem kwiatowo. Wszędzie tulipany. Prawie jak w Holandii :)
I bonus…
Za kwadrans podobno rozpocznie się koniec świata… ;)
Swoją drogą, gdybyście mieli wybrać osobę, z którą chcielibyście „przeżyć” koniec świata, to kto by to był…?
Zanim koniec świata się zacznie wrzucę jeszcze kilka kadrów z ostatniej wizyty na Litwie.
Zespół klasztorny w miejscowości Liškiava nad Niemnem.
Odrestaurowany (szczegóły TUTAJ), ale jeszcze nie do końca. W każdym razie prace jeszcze trwają.
Jednak nawet teraz robi wspaniałe wrażenie.
Nie mogę się zdecydować, który kadr wybrać, kolorowy czy w czerni – bieli. Chyba jednak bez koloru…
Ostatnie komentarze