Jeszcze kilka kadrów z ostatniej sesji z Moniką.
Backstage :)
Jeszcze nie skończyłem pokazywać zdjęć z pierwszej sesji z Moniką, a już zrobiliśmy drugą :) Tym razem w plenerze.
3 godziny spędziliśmy dziś w ruinach pałacu Paca w Dowspudzie i pałacowym parku.
Sesja miała być w stylu gotyckim, ale chyba nie do końca taka wyszła. Wczorajsze niebo było ku temu znacznie lepsze, dziś było typowo wiosenne, choć nawet słońce nie było w stanie zrównoważyć powiewów chłodnego wiatru. Musieliśmy więc zrezygnować z trzeciej przygotowanej stylizacji, żeby Monika nie przypłaciła tego zdrowiem, mam nadzieję.
Ekipa: Monika – modelina i stylistka w jednym, jak zawsze drobiazgowo przygotowana, Waldek – jak zawsze niezawodna pomoc techniczna i towarzyska – wielkie dzięki Waldku, i ja – robiący te nieudolne kadry ;) Strat w ludziach brak, w zwierzynie również – podczas sesji nie ucierpiało żadne zwierzę ;) Straty w sprzęcie… niewielkie, kilka rys na lampie i odbiorniku (chińczyki trzymają się mocno i działają nadal) – przy okazji przestroga na przyszłość – rozłożony na statywie softbox to niezły żagiel ;)
Przy okazji sesji doszedłem do smutnego, bo jakże kosztownego wniosku… muszę jednak kupić nikkora 24-70/2,8… Waldku, po coś mi go pożyczał, do jasnej cholery!?! ;))
Pierwsze 4 dzisiejsze kadry. Kolejne w najbliższym czasie.
Bonus: Monika poznała księcia… ;)
Minionej nocy odszedł od nas Wiktor Wołkow, fotograf, którego niekwestionowaną pasją było Podlasie, któremu poświęcił praktycznie całą swoją twórczość.
Gdy zaczynałem przygodę z fotografią trafiłem na jego prace i tak mocno mnie zainspirowały, że wciąż mam w głowie jego kadry. Były i wciąż są dla mnie inspiracją i lekcją fotograficznego warsztatu, którego wciąż się uczę oraz sztuki wyrazu, do którego stale dążę, którego szukam. Odszedł dziś od nas jeden z moich mistrzów fotografii, tym bardziej mi bliski, ponieważ cenił najbardziej ten kawałek świata, który ja też cenię najbardziej…
Światła życzę Panie Wiktorze…
Przy okazji tego smutnego wpisu kilka kadrów ze wschodu słońca nad Wigrami i poranka w Sobolewie w ostatni weekend…
Ptaszory z tego poranka będą w oddzielnym wpisie.
Bonusowa droga z kotem na łowach…
…i bonusowy krajobraz z zającem…
Kilka dni temu raczyliśmy się z Noką piwkiem u mnie i zachciało się nam spontanicznie w studio pobawić.
Ubaw był po pachy, w czym na pewno swój udział również miało piwo ;)
Sprzęt fotograficzny i oświetleniowy jednak opanowaliśmy, trening wyśmienity, choćby dlatego, że wiosna idzie, i już 3 modeliny są w najbliższych planach :)
Niestety nie mam autoryzacji od Noki, by pokazywać kadry z jego udziałem, a muszę przyznać, że świetnie foty wyszły, dlatego mogę Was postraszyć jedynie moją osobą :) Niestety zabawa była spontaniczna i nie mieliśmy przygotowanej żadnej aranżacji, na szybko zrobiliśmy „leonową” i „góralską” :)
„Wyjebane jajco” :)
Kompilacja
A w części trzeciej tylko 4 kadry. Wybór i obróbka idzie powoli, bezstresowo, uczę się przecież :)
Ostatnie komentarze