Wybraliśmy się dziś z kolegą Noką na jelenie. Pogoda ku temu była idealna, niestety zwierzyna słabo dopisała. A może nie mieliśmy dziś szczęścia, a może nie potrafiliśmy wykorzystać danej nam szansy? Nie wiem, tak czy inaczej nie zrobiłem dziś żadnych „sztosów” fotograficznych. Najbliżej byłem chmary, którą pokazuję poniżej. Nie dopisało mi szczęście z nimi, bo zamiast pójść prosto na mnie pod obiektyw to obeszły mnie bokiem, choć nie wiedziały o mojej obecności. Niestety łania licówka wybrała taką, a nie inną drogę. To nic, następnym razem może będę miał więcej szczęścia.
Kolega Noka pofolgował sobie z jeleniami w ubiegłą sobotę, a ja nie mogłem do niego dołączyć z powodów zawodowych. W niedzielę jednak już razem wybraliśmy się w nasze jeleniowe okolice z nadzieją na kolejne spotkania ze zwierzyną. Niestety, jedynie tuż po wschodzie dopisało nam szczęście i spotkaliśmy dwie chmary jeleni. Niestety światła było jeszcze mało, za to było ciekawe. Później nie mieliśmy już szczęścia i pomimo fotograficznej pogody nie udało nam się spotkać nic ciekawego (pomijając łosie, które wypłoszyłem koledze z leśnej gęstwiny, dzięki czemu mógł je zobaczyć i nawet sfotografować).
I mały bonus.
U mnie jak zwykle brak chronologii we wpisach. Zaległe leżą odłogiem, „nabierają mocy prawnej” lub dojrzewają do publikacji, a najnowsze wrzucam od razu na bloga. Tak jest i tym razem. I choć oglądałem dziś i fotografowałem wschód słońca w Starym Folwarku (nie był jakiś specjalnie rzucający na kolana, ale kilka kadrów pewnie kiedyś pokażę), to na świeżo wywołałem kilka lodowych kadrów, trochę abstrakcyjnych, ukazujących fakturę lodu i kontrast między topiącym się już lodem a zamarzniętą jeszcze ziemią. Z każdym dniem ta faktura i kolory na lodzie będą się powiększać, co stanowić będzie ciekawy temat do fotograficznych poszukiwań. Do momentu, aż resztek lodu całkiem nie pochłoną wody Wigier…
Wprawdzie mam kilka zaległych, zimowych jeszcze wpisów do zrobienia na blogu, ale postanowiłem, że dziś pokażę rogaciznę. Pewnie dlatego, że kadrów tylko kilka, więc roboty z ich wywołaniem nie było za dużo. Jak kolega Noka wspomniał w swoim wpisie na blogu niestety pierwszą chmarę jeleni spłoszyliśmy zamiast sfotografować – dzięki pomysłowi wyżej wzmiankowanego ;) Ale postanowiliśmy przejść się jeszcze po lesie w poszukiwaniu jeleni i to mi św. Hubert podarzył (lub nie pokarał za spłoszenie chmary). Wprawdzie spotkałem jelenie za drzewami i nie w takim świetle jak bym chciał, ale i tak nie ma co narzekać. Kolejnej chmary już nie podchodziłem, ale koziołka w bonusie sfotografowaliśmy z kolegą Noką jednocześnie ;)
Bonusowy koziołek.
Zgodnie z obietnicą dziś kilka kadrów z kolejnego zimowego poranka. Najpierw wybraliśmy się z Waldkiem przed wschodem na Słupie, gdzie byliśmy pierwsi w kolejce do oglądania wschodu słońca ;) A potem w drodze nad Czarną Hańczę szukaliśmy zwierzyny i jakichś zimowych kadrów. Czarna Hańcza będzie w którymś kolejnym wpisie, jelenie pewnie też ;)
I mały bonus z dedykacją dla najlepszej z żon ;)
Ostatnie komentarze