W niedzielę wybraliśmy się z Waldkiem na wschód.
Wprawdzie miała być patelnia, i praktycznie była, ale postanowiliśmy zacząć od Wigier.
Klasycznie w maju najbardziej pasuje nam Cimochowizna.
Wschód był patelniowy, ale lekka kreska chmur nad horyzontem trochę uratowała ten wschód.
Potem wybraliśmy się na objazd SPK-u i okolic, ale raczej szukając zwierzyny niż polując na kadry krajobrazowe.
Na niebie nie było najmniejszej chmury, więc te kadry krajobrazowe i tak nie powalały.
Zwierzyna też słabo tego poranka dopisała.
Ale coś tam przywiozłem, dokumentacyjnie, z miłym akcentem na sam koniec.
Tę sarnę już pokazywałem, w tym samym miejscu stała.
Zając w Sobolewie.
Żuraw w Sobolewie.
Czajka, niestety trochę za daleko.
A na koniec w sarnowym lesie spotkaliśmy takiego rudzielca ;)