Zaczął się listopad, nawet nie wiem kiedy minął październik.
Dni teraz podobne jeden do drugiego, a to całe zamieszanie u mnie trwa mam wrażenie chwilę, a jednak to już kawał czasu.
Niespodziewanie dziś, pomimo nieciekawych prognoz, przed wschodem pojawiła się szansa, by zobaczyć słońce.
Grzechem byłoby nie skorzystać, więc pojechałem nad Wigry, a później jeszcze krajoznawczo do Espeku i okolic.
15 mm przed wschodem…
…i 730 mm po wschodzie.
Bo długość ma znaczenie czasami ;)