Przypadkowo będąc w Szczyrku, na początku września tego roku, trafiłem na koncert Kapeli Pieczarki.
Nie wiedziałem co to za czort, a nazwa bardziej mnie śmieszyła, niż kusiła do wysłuchania koncertu.
Zdziwiłem się mocno, gdy wbiłem na koncert, okazało się, że przynajmniej kilka ich utworów znam i lubię – choćby znany przez wszystkich „Wina nalej”.
To jeden z tych zespołów, które zdecydowanie lepiej i energetyczniej brzmią na koncertach niż na płytach.
Publiczność bawiła się setnie, a ja miałem okazję by przypomnieć sobie fotografię koncertową.
Ciemnica była straszna, dymu pełno jak w góralskiej chacie, jednemu canoniarzowi za cholerę nic nie chciało wyjść na zdjęciach, mi wyszło takie coś poniżej ;)
I bonus do posłuchania – ta przypadła mi najbardziej do gustu.