Czytam ostatnio pewną książkę, która przypomniała mi o innej – Małym Księciu.
Stąd pewnie inspiracja i takie zabawy przy kompie w jesiennie wieczory.
Kilka dni temu raczyliśmy się z Noką piwkiem u mnie i zachciało się nam spontanicznie w studio pobawić.
Ubaw był po pachy, w czym na pewno swój udział również miało piwo ;)
Sprzęt fotograficzny i oświetleniowy jednak opanowaliśmy, trening wyśmienity, choćby dlatego, że wiosna idzie, i już 3 modeliny są w najbliższych planach :)
Niestety nie mam autoryzacji od Noki, by pokazywać kadry z jego udziałem, a muszę przyznać, że świetnie foty wyszły, dlatego mogę Was postraszyć jedynie moją osobą :) Niestety zabawa była spontaniczna i nie mieliśmy przygotowanej żadnej aranżacji, na szybko zrobiliśmy „leonową” i „góralską” :)
„Wyjebane jajco” :)
Kompilacja
Wpis z Marzenką miał się pojawić już dawno, bo zdjęcia powstały w lipcu, ale dziś chyba będzie odpowiednia ku temu pora. Mieliśmy z Maćkiem niezły ubaw focąc Marzenkę w krajobrazie Suwalszczyzny :)
Przyłączając się do protestów przeciw podpisaniu przez polski rząd ACTA powinienem napisać tu, co myślę o polskim premierze, rządzie i nawet byłym członku zespołu Perfect, ale gdybym napisał to co myślę, to wyszedłby zbiór wulgaryzmów, i jeszcze by mnie o zniesławienie oskarżyli.
Zamiast tego kilka zdjęć z sesji z Marzenką. Mój komentarz odnośnie wyżej wzmiankowanych osób, w kontekście poniższych zdjęć, dopowiedzcie sobie sami… ;)
Marzenka z piwkiem nad rzeką podziwia zachód słońca…
Nie udało się złapać stopa do domu…
…więc rybek trzeba nałapać na kolację…
„Cholera, zerwał się, sum tak zwany olimpijczyk!”
…i pożyczonym rowerem do domu… ;)
Specjalnie od jakiegoś czasu odstawiałem puste puszki po piwie, zamiast na bieżąco je wyrzucać, aby spróbować z nimi zabawy ze światłem i aparatem. Dziś nareszcie się do tego zabrałem. Wiem jedno, ciekawiej wyglądałyby pełne. Trzeba coś na to poradzić w przyszłości ;)
Ten kadr do pobrania w Tapeciarni :)
Wciąż jeszcze w głowie mam wspomnienia z ostatniego weekendu, gdy bawiłem się znakomicie w doborowym towarzystwie Mai, Glorii i Maćka oraz ich niesamowitych znajomych, na imprezie halloweenowej. To chyba najlepsza impreza na jakiej w życiu byłem :) Ze zdjęciami z imprezy jeszcze się nie uporałem, zresztą chyba żadnymi kadrami się tu nie pochwalę, nie wiem czy uczestnicy imprezy nie mieliby nic przeciwko, abym pokazywał publicznie ich szaleństwa i przebrania :)
Ale z imprezy przywiozłem do domu dwie malutkie dynie, postanowiłem je dziś przerobić na atrybuty halloweenowe, w końcu 1 listopada już za chwilę.
Dynie są strasznie malutkie, niewiele większe od pomarańczy. Z tego powodu strasznie ciężko się je wycinało.
Na szczęście strat w palcach i ludziach brak. Po wycinaniu trzeba było uwiecznić pracę ;)
Ten kadr możecie pobrać z Tapeciarni, jeśli przypadł Wam do gustu.
Ostatnie komentarze