Jak co roku, gdy kończy się piękna kolorowa jesień, pojawia się problem braku fotograficznych tematów. Zwłaszcza, gdy pogoda nie rozpieszcza, jak w tym roku. Nawet ta „polska złota jesień” w tym roku nie miała zbyt wielu szans pokazania swoich uroków na Suwalszczyźnie. W takich sytuacjach warto zająć się innymi dziedzinami fotografii, choćby makro. W któryś październikowy pochmurny dzień, gdy po raz kolejny nie było po co ruszać w plener, postanowiłem znów pobawić się w domowym, na szybko zaaranżowanym studio. Znów z przyjemnością pobawiłem się physalis i różnymi „badylami”. Oczywiście dodatkowo zabawa ze światłami i wodą. Mam już kolejne pomysły na takie zabawy, więc w niedalekiej przyszłości znów pojawią się na blogu efekty takich fotograficznych zabaw. A dziś tylko kilka marnych kadrów pro forma.
„W czasie deszczu dzieci się nudzą” – tak śpiewała Barbara Kraftówna w Kabarecie Starszych Panów. A kiedy nudzą się osoby fotografujące krajobrazy? Najpewniej w bezchmurne południe ;) Dlatego czasami dla odmiany od krajobrazów i zwierzyny warto rozstawić się w domu ze sprzętem i spróbować innej fotografii. Tak zrobiłem kilka dni temu. Wystarczył statyw, dwie lampy błyskowe, radziecki Jupiter 135/3,5, mieszek do makro oraz rozpylacz do podlewania kwiatów. Całość ustawiona w kuchni na płycie indukcyjnej. 3 godziny zabawy gwarantowane ;)
Za obiekt posłużył mi physalis (czyli miechunka, peruwiańska w tym przypadku), który był ozdobą imieninowego tortu najlepszej z żon. Ozdobę zostawiłem włąśnie z myślą o takiej zabawie fotograficznej. A zabawa była przednia, z balansowaniem kolorami światła, jego intensywnością, kierunkiem i kształtem nawet. Kilka efektów tej zabawy pokazuję poniżej.
A w bonusie orzechy laskowe, które miałem pod ręką i jakoś się tak ułożyły do zdjęcia w rzędzie ;)
Szafirki to jedne z wiosennych kwiatów. U mnie w mieszkaniu jakimś dziwnym sposobem pojawiły się w kilku doniczkach ;) Szkoda było nie wykorzystać ich jako tematu do zabaw fotograficznych. Wprawdzie przypłaciłem te zabawy bólem pleców (fotografia makro to ciężki kawałek chleba), ale czego to niedzielny pstrykacz jak ja nie zrobi dla kilku kadrów ;) Wykorzystałem dwie lampy i folie do zmiany kolorów światła. Co z tej zabawy wyszło widać poniżej.
A dorośli nudzą się w czasie choroby.
Gdy pogoda za oknem nie zachęcała do wyjścia w plener, a choroba tym bardziej na to nie pozwalała, trzeba było znaleźć sobie jakieś inne zajęcie fotograficzne.
Kropelkowe eksperymenty.
Bonus
Media donosiły ostatnio, że w tym roku mamy zatrzęsienie pająków. Podobno w tym roku mają wyjątkowo korzystne warunki do rozwoju.
Faktycznie, to nie plotka, to fakt. Pająków i ich pajęczyn jest mnóóóóóstwo, wszędzie, na każdej łące.
Co gorsza nadmierna populacja pająków wpłynęła negatywnie na populację motyli, dlatego w tym sezonie praktycznie ich nie widziałem.
Dzisiejsze „pajony” zrobione przy okazji porannego objazdu Suwalszczyzny.
Z dedykacją dla arachnofobów ;)
Ostatnie komentarze