Po powrocie z Rzymu stęskniony byłem za suwalskimi krajobrazami, więc wybrałem się przed pracą w plener. Prognozy nie były zbyt rewelacyjne, ale postanowiłem zaryzykować. Sytuacja chmurowa podpowiadała, że może nad Wigrami uda się coś ciekawego sfotografować. Pojechałem więc do Bartnego Dołu. Było klasycznie, aczkolwiek widywałem tam dużo ciekawsze wschody słońca. Tak czy inaczej jak zwykle przyjemnie było tam spędzić poranek. A nawet kolega Noka do mnie dołączył, bo również wybrał się tego poranka w plener. Później odwiedziliśmy jeszcze zwierzęce zakątki, ale niestety światła tego poranka nie było za dużo, a zwierzyna też za bardzo nie chciała nam pozować. Spotkaliśmy jedynie jeleniowe przedszkole.