Kolejna porcja zdjęć z szuflady. Tym razem zrobionych latem 2016. Noka od bardzo dawna chciał wreszcie spotkać jakiegoś łosia i zrobić mu zdjęcia. Okazja nadarzyła się latem 2016, kiedy wyjechaliśmy w plener pewnego popołudnia. W Kruszniku zobaczyliśmy łosia stojącego na skraju lasu. Pożyczyłem więc koledze nawet swój obiektyw, żeby miał w końcu jakieś kadry z łosiem – musiał odczarować swego łosiowego pecha – my z Waldkiem widywaliśmy już łosie wielokrotnie. Zaparkowaliśmy auto w ustronnym miejscu i postanowiliśmy podejść tego łosia bliżej licząc na lepsze kadry. Nie będę już wypominał koledze, że spłoszył naszego „modela”, gdy byliśmy już dość blisko – dość powiedzieć, że łoś uciekł zanim dał nam szansę na dobre zdjęcia. Jedyny bliższy kadr to ten z łosiem wyglądającym zza drzewa ;) Później spotkaliśmy jeszcze kilka jeleni, ale kadr też tylko jeden. Plener skończyliśmy na Piaskach z braku innych alternatyw, ale pomimo chmur na niebie nie było nic ciekawego w tych zdjęciach o zachodzie słońca.