Pobudka o 5:30, kawa i papieros, za oknem zapowiada się bezchmurny wschód słońca (niestety nie ma mgieł…), jadę.
Na zewnątrz minus 20… ale cóż to za przeszkoda? ;)
Wschód na Słupiu, klasyczny, aż nudny. Pokażę innym razem.
Później przejazd do espeku, słońce zdążyło się już podnieść znad horyzontu, zrobiło się ciekawie.
Mam mało kadrów zimowych, bo jakoś nie mogę w wolne dni trafić na fotograficzną pogodę.
Dziś się udało, miałem przyjemny objazd po ulubionych miejscach.
Zwierzyny też się trochę w krajobrazie trafiło, ale to pokażę następnym razem.
Dziś na niebiesko… ;)
Bonus – backstage ;)