Zanim w niedzielę ruszyłem szukać saren pojechałem do Cimochowizny obejrzeć wschód słońca.
Nie był specjalnie spektakularny, ale nie był też nudny. Czyli był taki typowo wigierski, klimatyczny.
Zrobiłem jak zwykle „z ręki” kilka HDR-ów zanim na trzeszczącym pomoście rozstawiłem się ze statywem.