Już lepiej… Chorobę zdaje mi się pokonałem, choć jeszcze ją czuję.
Choć w kręgle nie byłem w stanie wczoraj grać (ale wygraliśmy, yes, yes, yes!), to jest lepiej. Przejechałem dziś trochę kilometrów, więc postanowiłem wieczorem wychodząc z pracy, nie czekać na autobus (kurde, kiedy ja wypróbuję te darmowe przejazdy w końcu?) tylko zrobiłem sobie spacer. I od razu przychodzi mi na myśl wiersz o panu słowiku i słowa: „wieczór taki piękny, że szedłem piechotą” :) Wieczór był faktycznie wiosenny, ciepły. A niebo pełne gwiazd. Niestety po spacerze nie miałem już sił, by jechać na focenie gwiazd. Pierwsze 7 kilometrów spaceru z pracy w tym roku zrobiło swoje. Nasłuchałem się dziś w samochodzie płyty „Mezalianse” Maleńczuka i Steczkowskiej i tak mi na tym spacerze grało w uszach „Do ciebie szłam”… Świetna piosenka, bardzo dobre wykonanie Steczkowskiej. Polecam, całą płytę. Jeśli oczywiście ktoś lubi Kabaret Starszych Panów.
Już czekam na wiosnę, czekam na lato… czekam na kolejne zielone i niebieskie kadry…
Dziękuję Koleżankom za troskę o mnie w chorobie i słowa otuchy. :) Pozdrawiam je serdecznie.
A tej, która wątpi, że czasami w czerni i bieli widać więcej lub inaczej, wrzuciłem pierwotnie dwie wersje kadru z szuflady, dla porównania.
Ale zmieniam, na jeden kadr, znany wszem i wobec. Tyle, że w wersji czarno – białej. Większość uzna, że w kolorze wygląda lepiej. Ja pewnie też tak stwierdzę. Ale w „b/w” to inne zdjęcie…
Jak co roku na przednówku, dopóki nie zachwyci mnie znów bogactwo wiosennych barw, będę zanurzał się w czerni i bieli… A stan ducha nie ma tu nic do rzeczy…