Przyznaję, że ciężko było, ponieważ odwykłem od tego, aby wstać o 3 nad ranem, by pojechać w plener.
Na wszystko można jednak spojrzeć patrząc na negatywy i pozytywy. Z pozytywów warto odnotować, że godzina 3 w nocy to jeszcze i tak nie jest tragedia, za miesiąc wschód słońca będzie nad Wigrami o 3:54 (dziś był o 4:13), więc trzeba będzie wstać po 2 w nocy, żeby spokojnie się na wschód słońca wybrać.
Na szczęście opłaciło się dziś wstać tak wcześnie, ponieważ wschód okazał się całkiem przyjemny.
Przed wyjazdem z Suwałk sprawdziłem mgiełki na łąkach na obrzeżach miasta i choć zaczęły się ścielić w okolicach cmentarza na ul. Reja, co mogło zapowiadać fajne warunki w SPK-u, to zdecydowałem się na inny kierunek – Wigry. Konkretnie wybrałem Cimochowiznę. Zdecydowałem, że sam wschód obejrzę nad Wigrami a później przejadę do SPK-u na mgły.
W Leszczewku na łąkach grasowało spore stado dzików, a kawałek dalej jeden samotny odyniec, ale było jeszcze trochę zbyt ciemno, by próbować je fotografować.
Bałem się, że patelnia na niebie zepsuje mi zdjęcia, ale na szczęście nad horyzontem na północnym niebie wisiały małe chmurki, które zrobiły całą robotę ;)
Później było już złoto i ostro w obiektyw, ale i tak było przyjemnie, zwłaszcza ptasi koncert.
To co udało mi się sfocić dziś w Cimochowiźnie pokazuję poniżej.
A w kolejnym wpisie będą kadry z dalszej części poranka, a konkretnie fauna, którą spotkałem w Leszczewku i Żywej Wodzie ;)
Aha, Espek odwiedziłem, ale nie zrobiłem tam żadnego kadru – niskie i gęste mgły wisiały tylko w dolinach nad jeziorami, jak kleksy śmietany w sałatce przed wymieszaniem ;) Żaden szał zatem.