Wybraliśmy się z Waldkiem w ubiegły czwartek na poszukiwania mego zaginionego w plenerze dekla od sigmy.
Przez moment istniała obawa, że może znajduje się pod fotelem w aucie, jednak zamiast to sprawdzać ruszyliśmy w plener ;)
Miałem nosa, że zaczęliśmy od Kruszek – niedaleko drzewa, które fociłem w zimowych okolicznościach z Noką czekał na nas spokojnie w trawie.
Jechać więc na Dzierwany, które były drugą podejrzaną o pochłonięcie tego dekla miejscówką, nie było sensu ;)
Zbliżał się zachód słońca, więc pojechaliśmy do Espeku z nadzieją na jakieś kadry.
Szału dużego nie było, wiało strasznie, ale wytrwaliśmy do zachodu z aparatami przy oczach.
Ja przy okazji sfociłem „oko Saurona” i księżyc zmierzający do pełni – czyli całe popołudnie wyszło mi na okrągło ;)