Kategorie

Jestem zmęczony, potrzebuję długiego urlopu. Niestety nie zanosi się na niego.
Postanowiłem więc dziś zrobić sobie „dzień dziecka”… Oddałem krew, zapakowałem fotograficzne graty w plecak, włączyłem płytę Amy Winehouse (no tak, dziś Ją pochowali…) i pojechałem w górę Czarnej Hańczy. Wzięło mnie na memłanie. Kilka godzin brodzenia po rzece, łąkach, błocie i kto wie czym jeszcze… ;) Fajnie było. Brakowało tylko towarzystwa, bo choć lubię samotne wypady w plener, to stojąc dłuższy czas w rzece, w jednym miejscu, chciałoby się do kogoś paszczydło otworzyć… ;) Odwiedziły mnie jedynie krowy, które spragnione przyszły napić się w rzece, ale rozmowne nie były, a nie wychowane na pewno ;)

Trzy kadry. Kiedyś może coś dorzucę.
Czarno białe – z dwóch powodów:  bo tak mi pasują dzisiaj do nastroju i dlatego, że wciąż nie mogę opanować mego filtra ND.

Czarna Hańcza - Bachanowo - 26.07.2011

Czarna Hańcza - Bachanowo - 26.07.2011

Czarna Hańcza - Bachanowo - 26.07.2011

4 odpowiedzi na „Pomemłany ja i Czarna Hańcza…

Archiwum wpisów