Po przechorowanej sobocie z gorączką (i nieprzespanej przez to nocy) postanowiłem wyrwać się dziś z domu w plener. Gdy wychodziłem na niebie przewalały się piękne chmury… Uznałem, że w Wigrach będą się pięknie odbijać. Ale nim dojechałem nad Wigry zostały po nich tylko resztki…
Przejechałem przez Sobolewo jak zwykle, postanowiłem odwiedzić dawno nie widziane Słupie, pojechałem do Bartnego Dołu.
Nic ciekawego nie sfociłem, wiało nudą nad Wigrami, poza tłumami niedzielnych turystów…
W zasadzie nawet nie ma czego pokazywać.
Nie miałem weny na focenie, nie było ciekawego nieba, ciekawego światła (fakt, że mogłem poczekać na złotą godzinę – nie chciało mi się…).
Ciekawych zdjęć brak, czas wykorzystałem tylko na relaks i przemyślenia…
Wrzucam z „kronikarskiego obowiązku”…
Coś jakby bonus. Nie mogłem się zdecydować – kolor czy bw. Dlatego dwa w jednym…