Wprawdzie ostatni weekend był niefotograficzny, ale weekend wcześniejszy spędziłem w plenerze. Sobotę z Waldkiem i Noką w Starym Folawku, natomiast niedzielę fotograficznie rozpocząłem na Słupiu, zaś zakończyłem w naszym „sarnim lesie”, choć już bez światła i kolorów. I właśnie z tej wspomnianej niedzieli pokazuję zdjęcia.
Wschód zapowiadał się bardzo słabo, ale skoro się obudziłem, to wybrałem się na Słupie. Wigry się obroniły i wschód był nawet oględny, choć słońce widziałem tylko 10 minut, później schowało się za chmury i już się nie pokazało.
Zrezygnowany przejechałem się jeszcze do „sarniego lasu”, i wyglądało na to, że saren nie dane mi będzie spotkać.
Jednak stadko zaskoczyło mnie za lasem, stało na drodze i czekało jakby specjalnie na mnie ;)
Oczywiście zaczęły uciekać, gdy podjechałem bliżej, ale zdążyłem je jeszcze obfocić zanim wróciły po kilku minutach do pobliskiego lasu.
Szkoda, że słońce było za chmurami, bo takie stadko w świetle poranka wyglądałoby świetnie na zdjęciach.