Na stałe do festiwalowego krajobrazu wszedł widok grających w podwórku Baru Polskiego Przytuły i Kruka podczas śniadań bluesowych. Nie inaczej było i tym razem. Niedługo zacznę myśleć, że bez ich spokojnego, wyluzowanego, a jednocześnie spontanicznego bluesa już żaden SBF się nie odbędzie :)