Wypadałoby powiedzieć, że szły mi jak z płatka dziś IRenki, ale bardziej pasuje powiedzenie, że płynęły gładko jak kajaki Czarną Hańczą :)
Przejechałem się dziś niedawną trasą wzdłuż Czarnej Hańczy, od Wysokiego Mostu aż do Frącek, potem powrót przez Tobołowo, Monkinie i Bryzgiel.
Chciałem jeszcze zajechać do mojej brzozy na Słupie, ale po kilku godzinach spędzonych w tym upale miałem już dość, marzyłem tylko o mocnej kawie i wracałem tempem spacerowym do Suwałk. Aż „teść” zniecierpliwiony mnie wyprzedził w Płocicznie ;) A w Sobolewie padła nawet bateria i jeden kadr musiałem sobie odpuścić :)
Ale dość przynudzania. Kilka kadrów. Tak od tyłu trochę.
Jeszcze ich kilka zostało, więc kiedyś dorzucę.
2 kadry jako bonusy.